Jan Kucz (1936-2021) rzeźba
25 listopada 2022 - 29 stycznia 2023
Galeria Sztuki Współczesnej BWA SOKÓŁ
Wernisaż:
25 listopada 2022, godz. 18:00
Wystawa prac polskiego rzeźbiarza i pedagoga Jana Kucza.
Jan Kucz urodził się w 1936 roku w Zarzeczu w powiecie cieszyńskim, we wsi, która już od dawna nie istnieje. Przed paroma dekadami utworzono tam sztuczne jezioro, rezerwuar wody dla miast i rozwijających się śląskich kopalń. Na dnie została historia wielu ludzi, ziemia wymodlona, oaza. Były tam dwa murowane kościoły, szkoła, karczma i cmentarz. Wokół remizy toczyło się bogate życie kulturalne – działały orkiestry dęte, koło gospodyń i miejscowe zespoły ludowe. Zarzeczanie mieli swoją gwarę, którą kształtowali pod wpływem góralszczyzny z Żywca. Posługiwali się nią na co dzień.
W krótkim czasie wszyscy musieli opuścić wieś. Setki ciężarówek – ruskie ziły – rozjeżdżały ścieżki i drogi, wywożąc dorobek ich życia. Wyrwani jak drzewa z korzeniami i adaptowani do nowych miejsc, zaczynali wszystko od początku, z innymi sąsiadami i nową troską o przyszłość. Echo nieodległej wojny i barbarzyńska polityka komunistyczna na długo pozostały w umysłach kolejnych pokoleń. Janek wspominał, że kiedy spuszczono wodę, by wyremontować zbiornik, ludzie z wioski przyjeżdżali, żeby choć dotknąć ojcowizny. On sam też wtedy przyjeżdżał i boso przemierzał dno jeziora, ziemię dzieciństwa. Widział zatarte obrysy domów, remizy, kościoła. One wyznaczały mapę ukochanej wsi. Ludzie kładli w tych miejscach kwiaty. Potem, kiedy woda znów zalała dolinę, pływające kwiaty były jak wskazówki dla nich, punkty pamięci.
Piszę o tym, bo ślady tamtych wydarzeń odkrywam w niemal każdym geście i dziele profesora Kucza. Mówił o domu, jednocześnie uczył, jaką wartością jest miejsce urodzenia i jak wiele ono znaczy, zwłaszcza dla tych, którzy weszli w romans ze sztuką. Pamięci nie da się oszukać, a źródło świadomości ma początek i kontynuację we własnej historii. Tej prawdziwej.
W krótkim czasie wszyscy musieli opuścić wieś. Setki ciężarówek – ruskie ziły – rozjeżdżały ścieżki i drogi, wywożąc dorobek ich życia. Wyrwani jak drzewa z korzeniami i adaptowani do nowych miejsc, zaczynali wszystko od początku, z innymi sąsiadami i nową troską o przyszłość. Echo nieodległej wojny i barbarzyńska polityka komunistyczna na długo pozostały w umysłach kolejnych pokoleń. Janek wspominał, że kiedy spuszczono wodę, by wyremontować zbiornik, ludzie z wioski przyjeżdżali, żeby choć dotknąć ojcowizny. On sam też wtedy przyjeżdżał i boso przemierzał dno jeziora, ziemię dzieciństwa. Widział zatarte obrysy domów, remizy, kościoła. One wyznaczały mapę ukochanej wsi. Ludzie kładli w tych miejscach kwiaty. Potem, kiedy woda znów zalała dolinę, pływające kwiaty były jak wskazówki dla nich, punkty pamięci.
Piszę o tym, bo ślady tamtych wydarzeń odkrywam w niemal każdym geście i dziele profesora Kucza. Mówił o domu, jednocześnie uczył, jaką wartością jest miejsce urodzenia i jak wiele ono znaczy, zwłaszcza dla tych, którzy weszli w romans ze sztuką. Pamięci nie da się oszukać, a źródło świadomości ma początek i kontynuację we własnej historii. Tej prawdziwej.
rysunek
Chłopak ze wsi Zarzecze przywiózł do Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie odwagę mówienia wprost, kim jest i dokąd zmierza. Swoją postawą denerwował tych, którzy wstydzili się swojego miejsca urodzenia. Studiował rzeźbę. Stale się rozwijał, bo uważał, że to powinność wszystkich tych, którzy traktują życie serio. W pracowni powtarzał, że na akademii trzeba się nauczyć studiować, aby po jej ukończeniu kontynuować ten proces już samodzielnie. To lekcja życia. Wielu jego uczniów, artystów, przyjaciół czy nawet wrogów korzysta z tych wskazówek. Jedną z pierwszych rzeźb Kucza o wyrazistej i przejmującej poetyce jest Głowa ze złotym zębem. Stanowi ona przypowieść o pazerności, mnożeniu wartości materialnych, a równocześnie o pustce i rozczarowaniu. Wydaje się, że rzeźba jest dedykowana tym, dla których treścią życia jest to, co tu i teraz, bez refleksji o przyszłości. Nie oglądamy się za siebie, bo i po co? Tą rzeźbą Kucz budzi sumienie, uaktywnia świadomość.
Profesor traktował swoich studentów poważnie. Cierpliwie przyglądał się rozwojowi wydarzeń podczas ćwiczeń, namawiał do odwagi dyktowanej wyobraźnią. Kamień trzeba rozbić na kawałki i złożyć na nowo. Zrozumieć proces destrukcji i konstrukcji. Cenne uwagi były częścią każdej korekty. Pisał: „Proces powstawania dzieła sztuki to stan permanentnego przebywania na granicy pomiędzy intuicją i podświadomością a analizą i dedukcją intelektualną. Jest to czuwanie, by nie oddać przypadkowo priorytetu jednej z dwóch skrajności”.
Ojciec Jana Kucza był krawcem. Najlepszym we wsi. Był ceniony, bo imponował fachowością. Taki majster, co „wyczarowywał sylwety”. W uszytych przez niego ubraniach ludzie czuli się lepsi, ładniejsi, dostojniejsi. Młody Janek przyglądał się ojcu przy pracy. Pomagał. Na własne oczy widział rodzące się konstrukcje, harmonię, formę i proporcje. Wszystko grało. Po latach odezwał się ten świat, wielokrotnie silniejszy, zamieniony w poezję, w przestrzeni sztuki Jana Kucza. Zawdzięczał ojcu materiał życia, bliski człowiekowi i filozofii w dosłownym znaczeniu tego słowa. Opowiadał o tym z przejęciem i estymą. Przypomina mi się, jak w kościele parafialnym w Orońsku, przy okazji ogólnopolskiej wystawy rzeźby, Kucz pokazał Matkę Boską ubogich – tkaninę uszytą z worków po kartoflach, wielką jak ołtarz. Duże wrażenie zrobiła odwaga mówienia o sacrum w najprostszy sposób, bez blichtru, wazeliny i pompy. Wystawę przyszli zobaczyć miejscowi. „Popatrz na opalone, niedogolone karki chłopów i białe wykrochmalone kołnierzyki” – mówił wtedy do mnie Kucz. Tu jest prawda. Dziś Matkę Boską ubogich można zobaczyć na Jasnej Górze.
Profesor traktował swoich studentów poważnie. Cierpliwie przyglądał się rozwojowi wydarzeń podczas ćwiczeń, namawiał do odwagi dyktowanej wyobraźnią. Kamień trzeba rozbić na kawałki i złożyć na nowo. Zrozumieć proces destrukcji i konstrukcji. Cenne uwagi były częścią każdej korekty. Pisał: „Proces powstawania dzieła sztuki to stan permanentnego przebywania na granicy pomiędzy intuicją i podświadomością a analizą i dedukcją intelektualną. Jest to czuwanie, by nie oddać przypadkowo priorytetu jednej z dwóch skrajności”.
Ojciec Jana Kucza był krawcem. Najlepszym we wsi. Był ceniony, bo imponował fachowością. Taki majster, co „wyczarowywał sylwety”. W uszytych przez niego ubraniach ludzie czuli się lepsi, ładniejsi, dostojniejsi. Młody Janek przyglądał się ojcu przy pracy. Pomagał. Na własne oczy widział rodzące się konstrukcje, harmonię, formę i proporcje. Wszystko grało. Po latach odezwał się ten świat, wielokrotnie silniejszy, zamieniony w poezję, w przestrzeni sztuki Jana Kucza. Zawdzięczał ojcu materiał życia, bliski człowiekowi i filozofii w dosłownym znaczeniu tego słowa. Opowiadał o tym z przejęciem i estymą. Przypomina mi się, jak w kościele parafialnym w Orońsku, przy okazji ogólnopolskiej wystawy rzeźby, Kucz pokazał Matkę Boską ubogich – tkaninę uszytą z worków po kartoflach, wielką jak ołtarz. Duże wrażenie zrobiła odwaga mówienia o sacrum w najprostszy sposób, bez blichtru, wazeliny i pompy. Wystawę przyszli zobaczyć miejscowi. „Popatrz na opalone, niedogolone karki chłopów i białe wykrochmalone kołnierzyki” – mówił wtedy do mnie Kucz. Tu jest prawda. Dziś Matkę Boską ubogich można zobaczyć na Jasnej Górze.
rzeźba
Niezwykłym, wręcz mistycznym wydarzeniem dla Kucza była realizacja pomnika Stefana Wyszyńskiego w Częstochowie. Pomnik rodził się w atmosferze choroby artysty i nieuchronnej poważnej operacji. Profesor przeżywał to zadanie bardzo osobiście, duchowo. Kardynał miał klęczeć z wiernymi na ubitym polu Jasnej Góry. Miał należeć do pielgrzymów przybyłych z kraju. Pomnik bez cokołu. Taki był Kardynał Wyszyński i takim go widział Jan Kucz w projekcie. Nie patrzcie na mnie, na szaty moje, tylko jak klękam i w pokorze schylam głowę – to przesłanie rzeźby. Sylweta skupionego na modlitwie prymasa przywołuje pamięć o tym oddanym bez reszty ludziom i Bogu dostojniku Kościoła. Skoncentrowany na jasnogórskiej wieży, wskazuje miejsce – centrum dialogu. Na mapie polskich pomników ten bardzo się wyróżnia. Nieemanuje wyższością ani też nie manifestuje wielkości. Jest obrazem | 5 człowieka wiary i pokory. Realizacje pomnikowe Kucza są reakcją na człowieka. Nie kokietują formą ani treścią. Są rzeźbione mądrze, z myślą o idei oraz odbiorcy. Wywodzą się z kunsztu o światowym formacie.
Kucz miał odwagę sprzeciwiać się ogólnym tendencjom upiększania, idealizowania postaci społecznego bohatera. Przedstawiony na jego kolejnym częstochowskim pomniku kroczący z trudem starzec, pokrzywiony chorobą, niosący ciężar cierpienia, do bólu prawdziwy to Jan Paweł II, ucieleśnienie godności i pokory. [...]
Andrzej Szarek
Kucz miał odwagę sprzeciwiać się ogólnym tendencjom upiększania, idealizowania postaci społecznego bohatera. Przedstawiony na jego kolejnym częstochowskim pomniku kroczący z trudem starzec, pokrzywiony chorobą, niosący ciężar cierpienia, do bólu prawdziwy to Jan Paweł II, ucieleśnienie godności i pokory. [...]
Andrzej Szarek
fragment tekstu z katalogu
Jan Kucz (1936-2001) rzeźba
Film dokumentujący wystawę
Zdjęcia i montaż: Jacek Kurzeja